2011-01-14

Trudne łatwego początki.



Rozpoczęcie prowadzenia tego bloga, było (jak zapewne w większości przypadków) decyzja spontaniczną. Nuda, ciężkie przeżycia i brak czegokolwiek do roboty, wymusza na człowieku poszukiwania środka zapobiegawczego. Tym razem okazał się to blog. Myślę ,że nic godnego czyjejkolwiek uwagi tu nie powstanie, ale miło będzie wyrzucić w przestrzeń trochę frustracji i wiaderko bezsilności.

Znajduję się właśnie w studenckim mieszkaniu. Mieszkam z dwójka ludzi... Bardzo inteligentnym człowiekiem z poznania (sam poznaniakiem jestem więc nieźle się dogadujemy) i drugą osoba o której nie warto wspominać bo trzecia osoba w naszym zespole podlega ciągłej migracji. O tej obecnej powiem tyle, że następnej migracji się już doczekać nie mogę...

Leżę na łóżku i rozmyślam. Jak każdy samotny mężczyzna rozmyślam o kobiecie. Mojej byłej. Jest to dość szeroki i głęboki temat. Wystarczy ,że powiem , że ciągłe próby ponownego jej zdobycia kończą się fiaskiem, chociaż za każdym razem jestem kroczek bliżej... Myślę ,że to ona będzie głównym motywem napędzającym moje utrzymywanie kontaktu z tym blogiem.

Jako, że jestem studentem powinienem przywiązywać jakąkolwiek wagę do zaliczeń... Jednak gdy siadam na łóżku mając przed sobą książki i notatki, zaczynam mimowolnie wspominać chwilę w których byłem jeszcze wesołym duchem człowiekiem. Kochanym i akceptowanym człowiekiem. Jednak te dni minęły i trzeba jakoś ciągnąć do przodu co by dożyć kulturalnie odpowiedniego wieku, wypowiedzieć ostatnią kwestie i dopingowany aplauzem opuścić scenę.

Tak więc przy wspomnianej dozie opanowania i samoświadomości z moich zaliczeń wyszło ni mniej ni więcej niż nic. Lecz, jak to ludzie często lobią się pocieszać, to jeszcze nie tak zwany koniec! Mam jeszcze przecie pracę. Oczywiście swoja prace uwielbiam jeszcze bardziej niż uczelnię i ostatnimi czasy mam ochotę chwycić dyrektora pomiędzy czwarty a piąty podbródek i udusić gołymi rękoma. Tak tępego człowieka nigdy wcześniej nie poznałem i mam nadzieję ,że jego zastępcy na tym mało zaszczytnym stanowisku tez prędko nie poznam...

Od jutra zaczynam blogować a nie użalać się nad swoja żałosną dupą. do zobaczyska!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz